piątek, 6 listopada 2009

Bo tu nic sie nie ukryje.

X wymyśliła sobie, że pojedzie na Erasmusa. A że uczyła się tureckiego stwierdziła, że chce jechać tylko do Turcji. Poszła więc do swojego koordynatora na wydziale zapytać się o możliwość podpisania umowy z turecką uczelnią - tam usłyszała, że podpisanie umowy nie wchodzi w grę - X zaczęła szukać innych alternatyw - w końcu znalazła - pojedzie z innego wydziału - konsekwencją tego miało być jednak to, że nie dostanie stypendium. Ale trudno - Turcja jest tego warta.

Gdy poszła do koordynatora na innym wydziale (mężczyzny) ten się zgodził, ale na koniec spojrzał na X od góry do dołu (wszystko działo się mniej więcej w lutym - ona była ubrana w sukienkę przed kolano i długie buty na koturnie) i powiedział - "Ale czy jesteś pewna, że chcesz tam jechać? Bo tam tak nie będziesz mogła się ubierać". X wiedziała już więc, że może nie być łatwo - blondynka w takim kraju jak Turcja to dla części atrakcja.

Na początku więc był strach - jak to wygląda naprawdę?

Gdy X przyleciała po raz pierwszy była bardzo zaskoczona, gdy zobaczyła jak ubierają się Turczynki - oczywiście część z nich jest zakryta, ale druga część ubiera się w spódniczki mini nawet, gdy jest zima! X stwierdziła więc, że nie będzie tak źle - oczywiście sama X przyciągała spojrzenia, bo widać było że jest "yabanci" - najważniejszym zadaniem było więc przyzwyczaić się do spojrzeń.

Gdy X pierwszy raz szła do parku biegać współlokatorzy powiedzieli jej, żeby uważała, bo ktoś ją "zdejmie" - blondynka, obcokrajowiec, a na dodatek lubiąca sport! I faktycznie - nie było łatwo - X mieszkała w dość konserwatywnej dzielnicy, w parku było dużo ludzi - nie biegała długo... Następnym razem miała słuchawki na uszach i patrzyła przed siebie nie widząc nic dookoła - to było jedyne wyjście. X jednak nie wytrzymała jednak długo - po kilku razach przestała biegać - bo to nie pomagało jej się zrelaksować...

X którejś niedzieli postanowiła znaleźć ambasadę Watykanu i pójść na msze - niestety nie udało jej się to, za to postanowiła wrócić pieszo do domu, bo to był jeden z pierwszych ciepłych dni w Ankarze. W pewnym momencie zauważyła dziwnego faceta - najpierw szedł za nią, potem ją wyprzedził, potem zwolnił i znowu szedł za nią  - sytuacja powtórzyła się kilka razy - X była już bardzo zła - postanowiła zatrzymać się na moment. Myślała nawet o pójściu i posiedzeniu w parku, ale to szybko stwierdziła, że to mógłby być głupi pomysł (gość, który szedł za nią mógłby się przysiąść). Postanowiła pójść na przystanek autobusowy - tajemniczy nieznajomy poszedł za nią... Po kilku minutach X stwierdziła, że jednak idzie pieszo - a jeśli tajemniczy nieznajomy dalej będzie szedł za nią to złapie autobus na innym przystanku... Zmieniła więc trasę - poszła Tunali - jedną z najpopularniejszych ulic w Ankarze - wróciła do domu, ale bardzo zła, bo na Tunali - obok niej zatrzymało się kilka samochodów - i wyglądało to w ten sposób, jakby czekali aż wsiądzie do środka... Potem razem ze swoimi współlokatorami poszła na spacer, ale w taką typowo mieszkalną dzielnice Ankary. Niespodziewali się jednak, ze wystąpią tam w roli atrakcji turystycznej - ludzie wychodzili na ulice, żeby na nich popatrzeć, dzieci biegały, pokazywały na nich palcami i się śmiały... Dobrze, że tylko tyle - X usłyszała potem o historii, gdzie dzieci pluły... Na koniec chłopcy powiedzieli X - "wiesz, faktycznie - jak jesteśmy z Tobą, to gapili się bardziej". 

Yabanci. Nie da się ukryć.

X razem ze swoją współlokatorką (tak, mieszkała z nimi jeszcze jedna dziewczyna) postanowiły zrobić pewną prowokacje - poszły do parku (tego samego gdzie X biegała) i obie założyły szorty - X miała krótsze niż współlokatorka. Ciekawa była reakcja ludzi na ulicy (przypominam, że była to dość konserwatywna dzielnica) - każdy kto szedł z naprzeciwka najpierw patrzył się na nogi, następnie na twarz a na koniec znowu na nogi. Obie wróciły - żywe i nawet obyło się bez zaczepek. 

Gdy X była w Stambule z koleżankami, czekała pod Haghia Sophia aż dziewczyny skończą zwiedzać - w międzyczasie dowiedzieła się, że jest bardzo ładna, zrobiono sobie z nią 3 zdjęcia - na kolejne juz nie wyraziła ochoty.   

W czasie pierwszego pobytu X przyzwyczaiła się do spojrzeń - więc nie zaczynała za drugim razem od zera - poza tym była przekonana, że Ankara to miasto jak każde inne, gdzie bywała - że historie o tej strasznej Turcji nie są prawdą - gapią się, ale coraz mniej...

X codziennie chodzi do pracy. Mniej więcej o tej samej godzinie. Ostatnio zauważyła, że ktoś z biura naprzeciwko obserwuje ją. Praktycznie każdego dnia. Początkowo było to dyskretne spoglądanie, przy otwartym oknie - gdy pogoda się jednak popsuła - przestało to być tak dyskretne - X schodzi po schodkach i idzie do drzwi - nieznajomy z naprzeciwka otwiera okno (już bez skrępowania) i się gapi. Ostatnio gdy X szła - stał przed swoim biurem (X nie była pewna czy to jest on) - ale za moment i tak pojawił się w oknie... 

X ubiera się jak chce. Zakłada sukienki, kolorowe rajstopy. Nie chce rezygnować z tego co lubi - choć oczywiście jest to związane z tym, że zwraca na siebie jeszcze większa uwagę. Przed wyjazdem kupiła sobie płaszcz - różowy i już to powoduje, że patrzą się wtedy już wszyscy - kobiety też. Ostatnio gry wracała z pracy do domu na obiad i czekała na przejściu dla pieszych praktycznie, każdy kierowca miał głowę odkręconą w jej stronę...

Przed wyjazdem na zajęciach z tureckiego mieliśmy rozmowę na ten temat - prowadzący powiedział mi, że podstawowa różnica między Turczynkami, a dziewczynami z zagranicy jest taka, że Turczynki idąc ulicą patrzą przed siebie pustym wzrokiem. Nie reaguje na ewentualne zaczepki. Dla dziewczyn z zagranicy zaś wszystko tu jest nowe - dlatego też rozglądają się, uśmiechają, odpowiadają na grzecznościowe pytania.

Wartość rady była nieoceniona -  będąc tutaj piąty miesiąc i stosując model "na Turczynkę" - jestem wolna przynajmniej od ulicznych zaczepek (choć zdarzają się wyjątki). Ale okulary i słuchawki w uszach też mile widziane. 

2 komentarze:

  1. No teraz rozumiem chyba co to znaczy być blondynką w Turcji:) Mnie nigdy takie rzeczy nie spotkały, może poza zaczepkami, itp. Jednak nic nie rozumiem, słucham muzyczki i mam właśnie wzrok w chodnik wlepiony albo gdzieś przed siebie;)) No ale ja wyglądam jak 'ich', więc pewnie dlatego;) Mam inny problem - nikt mi nie wierzy, że jestem Polką, albo lepiej - że nie jestem z Turcji;pp

    Pozdrawiam z ciepłej o dziwo Bursy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest tylko propoganda i nie prawda!

    OdpowiedzUsuń