poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Nie zabija. Wzmacnia.



Stojąc na krawędzi zastanawiałam się, czy zrobić krok do przodu. Czy zjechać z tej góry, czy poddać się - zdjąć narty i powędrować na górę z przegraną na twarzy?

Odpowiedź nie była wcale taka oczywista.
Bo nie chodziło już tylko o pokonanie bardzo stromej trasy.
Chodziło raczej o to co miałam w głowie. I mnie właśnie tak bardzo wkurzało.

Dzień wcześniej po przejechaniu czarnej trasy mówiłam, że wszystko zaczyna się w głowie. Ze stromej trasy można zjechać w gorszym, albo lepszym stylu. Wolniej, albo szybciej. Jeśli pokonamy swój lęk w głowie - wszystko się ułoży.

Gdy po raz pierwszy spojrzałam na krótki, ale bardzo stromy odcinek czarne trasy przestraszyłam się, ale strach mną nie zawładnął.
Dużo mnie to kosztowało, ale zjechałam.

Jednak na kolejnej trasie, gdzie pochylenie było większe, bo aż 70% - nie dałam rady.
Trzęsły mi się nogi i ręce. Serce biło jak oszalałe, nie mogłam złapać oddechu. Wszyscy już byli na dole, tylko ja jeszcze na górze. Wrócić się już nie mogłam - byłam za daleko. A może po prostu nie chciałam tak łatwo się poddać?

W końcu ze łzami w oczach zjechałam.

Ale nie czułam przyjemności z jazdy. Nie byłam z siebie dumna, że udało mi się pokonać moje słabości.
Wręcz przeciwnie - byłam zła. Nie mogłam zrozumieć jak do tego doszło i dlaczego zawładnął mną strach.

Kolejnego dnia z pełną świadomością stanęłam twarzą twarz z tym, czego tak bardzo dzień wcześniej się bałam.
Zjechałam.
Pomału, skupiając się na krótkich odcinkach i wypatrując końca.
Nie mogłam się poddać.
Na dole czekał ktoś, kto we mnie wierzył. I ja to czułam.
Zjechałam dla siebie i dla niego.

Swoje słabości pokonuje się nie tylko na trasach narciarskich.
Na uczelni, czy w pracy ciągle musimy pokonywać siebie.

Decydując się na wyjazd na Erasmusa trzeba pokonać strach przed nowym krajem, kulturą, barierę językową.
Dopiero jeśli przełamiemy te wszystkie bariery będziemy mogli w pełni czerpać z możliwości, które oferuje nam wyjazd.

Zaczynając pracę jest podobnie. Strach przed nowymi obowiązkami, czy nowymi ludźmi nie powinien ograniczać, a motywować. Wdrożenie się w to środowisko nie jest łatwe, ale z pewnością możliwe.

Moja rada - walcz ze swoimi słabościami.
Nawet jeśli miałbyś/miałabyś się przy tym poobijać.

Warto walczyć ze sobą.
Satysfakcja gwarantowana.