piątek, 16 października 2009

Do you have a boyfriend?

Kasztany spadają, a liście już przybrały żółto-czerwone kolory. To niewątpliwie oznaka tego, że nadchodzi jesień. I mimo , że temperatura w dzień na to nie wskazuje - dalej jest ciepło - ok 20 stopni, czasem nawet ponad - to jednak wieczory stają sie coraz chłodniejsze.

W Turcji jak to w Turcji nie może być spokojnie i od czasu ostatniej notki trochę się wydarzyło - znowu chciałam pakować walizki i uciekać... Ale że kwestie, które to spowodowały nie są jeszcze do końca rozwiązane i/albo są zbyt świeże nie będę o nich pisać.

Skupie się za to na pewnym pytaniu, które dla narodu tureckiego - szczególnie przedstawili płci męskiej - ma znaczenie priorytetowe - tzn. "Do You have a boyfriend?". 

Przyjeżdża dziewczyna. Idzie do pracy. Po kilku podstawowych pytaniach skąd jest, co studiuje, jakie ma oczekiwania w stosunku do pracy, czy była już kiedyś w Turcji, pada w końcu pytanie - "Do you have a boyfriend?" - na odpowiedź "No" są bardzo zaskoczenie i już mają kolejne pytanie - "Why?". No cóż taka natura - muszą wiedzieć...

Przyjeżdża dziewczyna. Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia pracy spotyka się wreszcie ze swoim głównym szefem. miła konwersacja, w której szef dowiaduje się, że dziewczyna wróciła do Turcji - i zadaje pytanie - "So, You have a Turkish boyfriend here" - na zdziwienie i stanowcze "No" - pyta - "So why did You back here? What do You do here?". No tak, bo wrócić tu można tylko dla faceta. I to jeszcze Turka.  Innego wytłumaczenia nie ma. 

Przyjeżdża dziewczyna. Po raz kolejny do Turcji Spotyka się ze swoimi bliższymi i dalszymi* znajomymi na piwie - drugie pytanie po "How are you" jest "Where is X?" (tak nazwiemy Turka z którym (nie)stety się spotykała). Gdy odpowiada, że nie wie, bo nie utrzymują już kontaktu wszyscy się dziwią. Czasem dodają - "Szkoda. Lubił-em/am go", "Fajny z niego był facet". Dziewczyna nie komentuje. Nie ma czego.  

                     * pisząc "dalszych" chodzi mi o takich, których widziało się raz, czy dwa razy - ale w tym spotkaniu brał udział również X.

Dla Polaka zadawanie takich pytań przez osoby, które są z nami związane np. formalnie m.in przez prace, czy przez osoby, których tak naprawdę się nie zna - jest wtargnięciem w  prywatną sferę, która chce się dzielić tylko z najbliższymi. Turcy jednak inaczej na to patrzą.

Tu jednak pojęcie prywatności jest trudne do zrozumienia - tureckie społeczeństwo należy do kolektywistycznych, a w tego rodzaju społeczeństwach relacje są oparte na innych warunkach. Wszyscy wszystko muszą wiedzieć. I tyle. 

Dlaczego?

Bo to Turcja. I Turcy.

Bo "Efes" jest najlepszy.

Ludzie pracy. 

A to z dedykacją dla WL :)

Patriotycznie musi być. Zawsze.

Bo co z 

6 komentarzy:

  1. Dobrze, że o tym napisałaś. Wydaje mi się, że optymalnym rozwiązaniem jest po prostu przygtować się na takie sytuacje i takie pytania, mieć przygotowane gotowe dyżurne odpowiedzi. Będzie to chyba kosztować mniej czasu i wysiłku niż tłumaczenie, że w "naszej" kulturze taka ingerencja w prywatność jest niestosowna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że trzeba po prostu być na to przygotowanym. Z mojego doświadczenia wynika, że to standardowe pytanie;] Na szczeście, tylko raz mój szef zadał mi to pytanie, a teraz mam spokój;) Pozdrawiam z Bursy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużurna odpowiedź to "nie", a na dalsze pytania - "Czasem sie zdarza" ... ale mozna byc na to przygotowanym, a i tak mimo tego pytania tego typu będa wkurzac. Przynajmniej mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. takie pytania będą zawsze i wszędzie w Turcji, po prostu się przyzwyczaić i mieć gotową odpowiedź, niezaleznie czy jest zgodna z prawdą. pierwszy raz tu się wpisuję, ciekawie sie zapowiada i fajne zdjęcia.
    zamierzam być w Ankarze w listopadzie, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. dzieki :)

    jak bedziesz w Ankarze, to daj znać - będziemy mogły się spotkać :)

    pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  6. pocieszeniem może być to, że po odpowiedzi NIE usłyszymy najwyżej "dlaczego", podczas gdy TAK rozpoczyna całą lawinę pytań..
    (choć NIE zdecydowanie bardziej ośmieli ochotników;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń