Siedzę przeziębiona na kanapie w salonie i myślę. O czym? Lepsze pytanie wydaje się być o KIM.
- Przykład I
Popsuty komputer to na obczyźnie problem ogromny - szczególnie gdy obcokrajowiec nie zna się na komputerach i jeszcze nie ma płyty z systemem Windows, aby móc zrobić format. Ale nic - każdy problem da się rozwiązać - przecież jesteśmy w Turcji! Telefon do tureckiego znajomego, który pracuje w takim jakby "pogotowiu komputerowym" i który jeszcze tydzień temu zapewniał, że jeśli cokolwiek złego będzie się działo z komputerem on natychmiast pomoże. Niestety - jak to zwykle tu bywa - wszystko jest bardziej skomplikowane. Bez płyty z Vistą on nie może nic zrobić - sam ma tylko wersje turecką - ściągniecię wersji angielskiej zajmie trochę czasu. Poza tym jutro nie może tego zrobić i pojutrze też nie...
- Przykład II
Znajomości w różnych publicznych instytucjach jak zawsze się przydają. Szczególnie gdy ma się problem z takową instytucją. Znajomy Turek ma tatę, który jest policjantem - więc w razie jakichkolwiek problemów możemy na niego liczyć. Na okazje do wykazania nie trzeba było czekać długo - studentka ma problem z pozwoleniem na pobyt - podejrzewała, że tak będzie, dlatego napisała wcześniej do "turkish friend", czy może ma czas, żeby pojechać z nią na posterunek - oczywiście może z nią jechać, ale dzięki niemu i tak nic szybciej nie załatwi, a więc tak naprawdę może pojechać z innym - wspólnym kolega - bo ona ona więcej czasu i mieszka bliżej...
- Przykład III
Turkish friend obiecuje pomóc znaleźć mieszkanie. Gdy okazuje się, że niezbędne jest poręczenie tureckiego obywatela - stwierdza, że oczywiście nim będzie. Gdy sprawy się trochę komplikują - tzn. obcokrajowiec nie spełnia jego oczekiwań, co do pewnego zachowania - stwierdza, że nie ufa tej osobie na tyle, żeby za nią ręczyć. Ale oczywiście dalej przyjaciółmi są. A że obcokrajowiec nie ma gdzie mieszkać? E, poradzi sobie - a póki co dalej może mieszkać u niego. Bo co ważne - mimo tego małego "nieporozumienia" - dalej są przyjaciółmi... Bo tu wszystko jest easy...
- Przykład IV
Dziewczyna była z chłopakiem. Ona była Erasmusem. On Turkiem. Rozstali się w sposób niezbyt przyjemny. On zerwał kontakt całkowicie - czyt. usunął z FB. Gdy spotkali się ponownie tłumaczył się nawet przeprosił. I miał nadzieję, że dziewczyna wybaczy i będa przyjaciółmi. Dziewczyna nie miałą na to ochoty, ale prawie nikt ze wspólnych znajomych nie rozumiał dlaczego. Przecież byli razem - a to do czegoś zobowiązuje.
Każdego dnia poznajemy różnych ludzi - będąc na Erasmusie musimy pamiętać, że to... Erasmus. I tu często można zaobserwować takie zjawisko jak "znajomości z ograniczonym terminem ważności"...
Pesymistyczna notka? To wszystko z tęsknoty za ludźmi, którzy są daleko - zarówno w Polsce jak i w innych częsciach Europy... Erasmus, Polish and Turkish Friends. Ludzie, których spotkałam, spotykam i spotkam już niedługo... I choć tęsknie, to za każdą osoba inaczej...
To była moja - zeszłosemestralna- Erasmusowa rodzina. Brakuje jednak części...
Heh, sama byłam Erasmusem, ale w Estonii - poczekaj na zakończenie swojej wyprawy w Polsce, oj depresja niezła;)) Może jednak Ciebie ominie, who knows?;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuń