wtorek, 15 lutego 2011

Na górze róże, na dole fiołki



Ona Polka. On Polak.
Rodacy.
Spotkali się nie w Krakowie, nie w Gdańsku ani nie we Wrocławiu.
Turecka ziemia była tą, która ich połączyła.

Poznanie?
Banał
Jedna z wielu imprez.
Która jednak odmieniła życie, każdego z nich.

Potem?
Potem były kolejne wspólne imprezy, wyjścia na piwo,
jedzenie waniliowych budyniów Dr Oetkera...
Po prostu poznawanie

On po kilku dniach wrócił do Polski na miesiąc.
Ona w Turcji została z bałaganem w głowie.
Poznawali się nadal.

Gdy wrócił zostało raptem kilkanaście wspólnych dni.
Tym razem to Ona wracała do Polski - na stałe.
Trzeba było się śpieszyć.
Odpowiedzieć na pytanie: co dalej?

Zdecydowali: spróbujemy

Ona czekała 1,5 miesiąca w Polsce.
On wrócił 2 tygodnie wcześniej niż na początku planował.
Dla niej.

Jednak nie na zawsze.
Spędzili cudowne miesiące.
Pełne miłości, czułości i radości.
To była najpiękniejsza wiosna w ich życiu.
Po której zostały wyjątkowe wspomnienia.

A potem?
Potem było kolejne długie rozstanie.
I mimo że wiedzieli, że nastąpi nie mogli się z nim pogodzić.
On znowu wyjechał.
Daleko, dalej niż do Turcji.
Bez telefon,
z ograniczonym dostępem do Internetu.

Ona znowu została.
Tęskniła, czekała i skreślała dni.

119 niezwykle długich dni.
Dni wypełnionych ogromną tęsknotą.

Pracowała, podróżowała, poznawała ludzi, pisała.
Robiła wszystko aby choć przez chwilę nie myśleć jak tęskni.

A On?
On dzwonił kiedy mógł.
Zazwyczaj wcześnie rano.
Gdy słyszała dźwięk telefonu o 6 rano wiedziała, że to On.
Biegła aby choć przez chwilę usłyszeć jego głos.

Aż pewnego dnia...
Nie musiała już tęsknić.
Wrócił.

I wszystko było jak dawniej.
Wszystko jest jak dawniej.
Wszystko trwa -

Związek trwa.
400 kilometrów im w tym nie przeszkadza,
choć próbują zmniejszyć ten dystans.

Czy Jej i Jego spotkanie było przypadkiem?
A może przeznaczeniem?

niedziela, 6 lutego 2011

Co się dzieje?



Czasem przychodzą nagle, czasem przygotowujemy się do nich tygodniami/miesiącami/latami.

W pewnym okresie życia jest ich więcej, w innym - są rzadkością.
Bez względu na to, czy jesteśmy na nie gotowi czy nie - często bez pytania o pozwolenie.

Zmiany są nieuchronne.

Dlaczego tak bardzo się ich boimy?
Bo są bliźniaczym rodzeństwem niepewności.

Ale strach przed tym co nowe, nigdy nie powinien człowieka zatrzymywać.

Gdy czujemy, że praca, która wykonujemy już nie wystarcza. Zmieńmy ją.
Gdy czujemy, że świat, w którym do tej pory żyliśmy jest za mały. Wyjedźmy. Chociaż na chwilę.

Póki nie spróbujemy, nie dowiemy się czy warto. 
Jasne - z jednej strony uwielbiamy tą rutynę - wiadomo co, gdzie, kiedy i z kim. Z drugiej jednak strony patrząc na ludzi, którzy decydują się na rewolty w swoim życiu po cichu zazdrościmy im odwagi...

W tym momencie jestem przed kolejną wielką zmianą - można uznać, że stoję na progu dorosłego życia.
Czy się boje?
Oczywiście! Ale to nie determinuje mojego sposobu myślenia - strach połączony jest z ciekawością. 

Oprah Winfrey powiedziała kiedyś "Jeśli chcesz, by twoje życie przyniosło więcej satysfakcji, musisz zmienić swój sposób myślenia. Zmień swoje myśli, a zmieni się twój świat."

Wiem, w jakim kierunku idę, choć nie mam dokładnego celu.
Chcę spotykać się sama z sobą.
W zmienianym przeze mnie świecie.